Przejdź do głównej zawartości

"Kocham gotować" ~ Magda Gessler. Czyli jak gotować smacznie i z finezją"?

 



Dzisiaj na temat swego posta-recenzji wybrałam widoczną na zdjęciu poniżej Magdę Gessler i jej wspaniałą "Książkę kulinarną" ~ "Kocham gotować"! Od paru miesięcy (a właściwie od dobrych kilku lat, o tym poźniej) nieprzerwanie wciągam się w "Kuchenne Rewolucje" a że czasu wolnego mi nie brak ... Postanowiłam zatem douczyć się sztuki kucharskiej pod przepięknym okiem pani Magdy (aczkolwiek jedynie w przenośni). Kucharką póki co jestem średniej jakości gdyż poza mym śp. mężem a obecnie dzieckiem nie mam dużej widowni w tej materii, póki co rzecz jasna ale dla samej siebie i dla swego szkraba chciałabym nauczyć się gotować zjadliwie i przepysznie. Przyznaję też iż brakuje mi pomysłów na nowe kolejne obiady.... Mam też małego niejadka w domu więc brakuje mi weny twórczej przy kuchennych garnkach. A że miewam pełną paletę nastrojów myślę zatem że ten nietypowy dość przewodnik kulinarny po całej palecie ludzkich barw emocji dopomoże mi co nieco w szykowaniu smacznych acz treściwych odżywczo posiłków. 



Prawda że pani Magda przepięknie wygląda na okładce i w tej młodszej nieco wersji wyżej (moje ulubione jej zdjęcie by the way)? Jej przepis na życie jest dla mnie źródłem wielkiej inspiracji. Poprzez kolor purpurowy ergo "pożądanie" moim ulubionym przepisem okazał się być: prawdziwy "barszcz na zakwasie krwisty i gęsty, farbujący". Jestem tym przepisem zachwycona i zdążyłam go już raz upichcić i przyznaję że według pani Gessler przepisu smakował mi dużo bardziej niż kupny.... Może sekret tkwi w liściach laurowych których zawsze dodawałam raczej skąpo, dopiero pani Magda nauczyła mnie iż świeży liść laurowy nadaje aromatu każdej zupie.... Nie tylko barszczowi. No i te jabłka.... Do głowy by mi nie przeszło iż do barszczu można i powinno się dodać pokrojone w ćwiartki że skórkami. Szkoda li tylko iż w przepisie nie stoi jakiego rodzaju te jabłka będą najlepsze .... 

Kolejnym przepisem z którego w ten weekend niechybnie skorzystam są: "Fiołkowe pierożki z kozim serem popiołem przysypanych, na pieczonym bakłażanie". A że mam jeszcze w lodówce syrop klonowy osłodzę je sobie i będzie wyborne danie. Jako że po barszczyku ostał mi się jeszcze barszcz... Stąd i powstaną pierożki fiołkowe. Magnific! 😉👍

W planach na przyszły tydzień mam z kolei "zrazy naturalne, wołowe rzecz jasna, bite z czerwonymi kozakami". Jeszcze z zeszłych świąt zostały mi w szafce kozaki i prawdziwki (grzyby) jeden z kluczowych składników tego dania. Będzie palce lizać danie główne na środowy obiad jak mniemam. 


Kolor żółty celowo ominę gdyż "zazdrość" jest mi obcym uczuciem. Aczkolwiek i tam znajdziecie multum wybornych dań.... Przeskakuję celowo za to do "Różowej pasty z sardynkami" nie bez kozery nazwana przysmakiem dzieci pani Gessler.... Mojego także..... Także pochwalić muszę i zachęcić każdego do tego arcy łatwego przepisu: wystarczy utrzeć ciasto z jedną łyżeczką cukru.... A następnie pozostałe składniki. I voila! 😊👌👍👍

Znalazłam także jeden przepis kuchni żydowskiej.... A mianowicie: "Kawior po żydowsku z południa, inaczej kiopułu"! Cudo te tworzy się z 5-6 bakłażanów, 3 łyżek oleju słonecznikowego, 1 główki czosnku oraz 1 łyżeczki kuminu oraz dodatku soli.... Obrane bakłażany będą bardziej delikatniejsze jeśli obierzemy je po upieczeniu ze skórki. Nie obrane nadadzą z kolei bardziej ostry, szalony smak kiopułu. 

Pomarańczową perwersję też pominę choć i tutaj przepisów prima sort pełno. A że miłość czuję obecnie jedynie do mej córci.... Chciałabym polecić przepis pani Magdy na "kaczkę w buraczkach" ~ pychotki oraz "pasztet z kaczki z sosem karminowym"! Jadłam i palce lizać! A jako że moja córcia uwielbia wprost makaron w każdej formie: w rosole, w pesto, etc ... Na koniec polecam zatem "spaghettini al pomidoro"! Wersja z łyżką masła i dużej ilości świeżo startego parmezanu.... Bomba kaloryczna ale warto! 😉

Na koniec wybrałam jeszcze przepis na "paprykę z miodem i kolendrą, marynowana." Tak na obiad albo nawet lepiej na jesienne szykowanie do piwniczki. Miodzio! ♥️


Na koniec moich zachwytów nad panią Magdą Gessler i jej darowi anielskiej kuchni.... Chciałabym jeszcze podzielić się paroma prywatnymi uwagami na temat tej kucharki.... Która w moim odczuciu zasługuje na najwyższe uznanie tak w kuchni polskiej.... Jak i w każdej innej. Martwiło mnie jeno to iż gro z restauracji z KR pani Gessler nie przetrwało próby czasu jednakowoż dzisiejszy odcinek podniósł mnie na duchu gdyż dzisiejsza restauracja z odcinka po 12:20 ma się znakomicie wszystko zatem zależy od ludzi je - czyli dane dania, kuchnię - tworzących. Pani Gessler przez lata była moim oczkiem w głowie na kulinarnej mapie TV jednakowoż mój śp.mąż nie za bardzo za nią przepadał..... Kucharz samouk! Dziś jednak będąc sama uzależniłam się od Kuchennych Rewolucji i każdy dzień tygodnia zaczynam od 06:50 rano by obejrzeć jej kuchenny ratunek dla wielu Polaków! Myślę zatem że te interesy które upadły parę miesięcy po wizycie pani Magdy mają swój własny bagaż złych doświadczeń i często także emocji.... Jak np ten pan z odcinka o "Baszcie"! Wszystko co złe to na pewno nie pani Magda Gessler! Gdyż staje ona na głowie aby wspomóc dane restauracje i aby zasiać w Polakach prawdziwą miłość do gotowania, a zatem także szacunku dla "gości" nie zaś jedynie dla "klientów"! Mnie urzekł ów kolorowy przepis na życie pani Magdy i mam szczerą nadzieję że i wy sięgnięcie po tę wspaniałą książkę! Polecam! 


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Władysław Broniewski (wiersze wybrane)

  KABAŁA "Ten walet schnie z miłości, a ty go dręczysz wzgardą, dwa serca wyrwał z piersi i przekuł halabardą. Żołędny król go wezwał. W karecie z dzwonków pędzi. Ach!... Czeka go w podróży nieszczęście od żołędzi. Już wjechać ma w dąbrowę, a jeszcze się ogląda, on nie wie, że przy tobie dzwonkowy, jasny blondyn. Nie ufaj blondynowi, choć list czerwienny wyśle, spal złoty włos nad świecą, a poznasz jego myśli. On brzęczy dzwonnym złotem, do ucha pięknie szepce, uśmiecha się do ciebie, a serce dał brunetce. Brunetka jest zazdrosna i ciebie źle wspomina. Wystrzegaj się tej damy. Ach, nie pij tego wina! To wino jest zatrute miłosnej łzy diamentem, z dziesięciu serc czerwiennych okrutnie wyciśnięte. Pijany czarnym winem, twój walet w snach się błąka, z rozpaczą szuka serce - w żołędziach, w winie, w dzwonkach." OCIEMNIAŁY " -  Pokaż mi drzewo. - Jestem niewidomy. - Gdzie jest prawo i lewo? - Jestem niewidomy. - Gdzie jest światło i ciemność? - Jestem niewidomy. - Powiedz mi!...

"Nigdy nie byłaś Żydówką" ~ Anna Bikont. "Jednakowi Żydzi jak Polacy, kto dobry, to dobry, a kto podły, to podły."

  Opisanie tej w sumie nie grubej książki, nie należy do łatwych ani przyjemnych obowiązków... czuję jednak, że muszę podzielić się z wami opinią o niej. Teoretycznie to tylko sześć plastycznie opisanych opowieści o żydowskich dziewczynkach żyjących w czasach IIWŚ na terenie okupowanej przez Niemców Polski... jednakże ogrom cierpienia i dosadnych opisów okrucieństwa z jakimi zetknęły się te nieszczęsne dzieci pochodzenia żydowskiego.... na wiele tygodni po skończonej lekturze zatkał moje przemyślenia.... gdyż zamierzając być obiektywną chciałam jedynie skupić się na ciężkich, traumatycznych wspomnieniach tychże osieroconych dzieci, w tym celu jednak nie godzi się pominąć aktów okrucieństwa względem Żydów przez samą część polskiego społeczeństwa! A że już słyszę w głowie wszystkie wrogie komentarze że przecież "Polacy ratowali Żydów! Nie zaś ich mordowali tudzież wydawali dla zysku lub ze strachu na śmierć" i co to ja w ogóle tworzę tutaj szkaradne oskarżenia.... pragnę zatem ...

W międzyczasie... (Do następnej lektury)!

  Jako że planuje się mały zastój na mym blogu chciałabym podzielić się z wami paroma zdjęciami znalezionymi w sieci.... Są to zdecydowanie moje klimaty tak: literackie, jak i życiowe.... Po niedawnym skończonym remoncie w domu mniej więcej tworzę tego rodzaju klimat w swym obejściu.... Ostatnio miałam okazję przeczytać parę książek o zbliżonej tematyce.... Mniejsza o tytuły.... Gdyż są to pewnego rodzaju poradniki..... Przydać się mogły jedynie mnie pod kątem stworzenia tego rodzaju specyficznego klimatu w mym domu... A że przechodzę w tej chwili żałobę po swym niedawno zmarłym mężu także niech nikt nie ma mi za złe iż tworzę tę "specyficzną" aurę wokół własnego życia... Bardzo cierpię.... I fakt iż trzymam się w pionie zawdzięczam jedynie swojej prawie dwuletniej córeczce! 😶 Pozwalam więc sobie jako iż blog ten i tak nie ma dużego zasięgu.... Wrzucać tutaj dowolne posty które traktuję wyłącznie jako poprawiacze własnego nastroju.... A zatem poniżej wrzucam wybrane przez si...