Przejdź do głównej zawartości

"Nigdy nie byłaś Żydówką" ~ Anna Bikont. "Jednakowi Żydzi jak Polacy, kto dobry, to dobry, a kto podły, to podły."

 


Opisanie tej w sumie nie grubej książki, nie należy do łatwych ani przyjemnych obowiązków... czuję jednak, że muszę podzielić się z wami opinią o niej. Teoretycznie to tylko sześć plastycznie opisanych opowieści o żydowskich dziewczynkach żyjących w czasach IIWŚ na terenie okupowanej przez Niemców Polski... jednakże ogrom cierpienia i dosadnych opisów okrucieństwa z jakimi zetknęły się te nieszczęsne dzieci pochodzenia żydowskiego.... na wiele tygodni po skończonej lekturze zatkał moje przemyślenia.... gdyż zamierzając być obiektywną chciałam jedynie skupić się na ciężkich, traumatycznych wspomnieniach tychże osieroconych dzieci, w tym celu jednak nie godzi się pominąć aktów okrucieństwa względem Żydów przez samą część polskiego społeczeństwa! A że już słyszę w głowie wszystkie wrogie komentarze że przecież "Polacy ratowali Żydów! Nie zaś ich mordowali tudzież wydawali dla zysku lub ze strachu na śmierć" i co to ja w ogóle tworzę tutaj szkaradne oskarżenia.... pragnę zatem - posługując się wyłącznie cytatami naocznych świadków owych wydarzeń - przedstawić wam niepoprawną politycznie (z punktu widzenia Polskiego Społeczeństwa rzecz jasna) - wersję wojennych lecz także powojennych wydarzeń byście sami sobie wyrobili zdanie na "powyższy temat"!


Marek Edelman z Elżunią pod pomnikiem upamiętniającym Powstanie w Getcie Warszawskim w dniu odsłonięcia, 16 kwietnia 1946r. 


Elżunia, teraz Elza, w Stanach Zjednoczonych, początek lat 50ch! 

Pierwsza historia, która otwiera tę smutną książkę to historia życia Elżuni, córki Cyny i Zelmana Frydrycha (działaczy Bundu - lewicowej, antysyjonistycznej partii żydowskiej) a urodziła się 18 grudnia 1936 roku. Elżunią skończyła ledwo pięć lat gdy wiosną 1942 roku poszła w getcie do pierwszej klasy A była wzorową uczennicą... w tym czasie jej ojciec ukrywał się poza gettem zaś ona wraz ze swą matką żyła w getcie. W tym miejscu przytoczony jest cytat nt pewnego staruszka imieniem Bernard Goldstein, mentora ojca Elżuni znanego działacza Bundowskiej samoobrony... 

"Kierował nią dalej w kwietniu 1940 roku, w czasie tzw pogromu wielkanocnego, gdy grupy młodych  warszawiaków atakowały Żydów na ulicach i włamywały się do domów, gdzie biły, demolowały, kradły." (str. 15)

Kiedy w skutek wojennej zawieruchy śmierć poniosła zarówno matka jak i ojciec Elżuni, bidulka zaczęła się tułać od jednego przypadkowego domu do drugiego (oczywiście już po ucieczce z getta) aż w końcu trafiła pod opiekuńcze skrzydła samego Marka Edelmana następnie po wojnie pojechała do Szwecji skąd trafić miała do Stanów Zjednoczonych gdzie czekała na nią adopcyjna rodzina. Mała Elżunia jednak nie czuła wielkich chęci aby emigrować do Ameryki.... silnie związana z Polską chciała raczej zostać w Polsce jednak los po okrutnej tułaczce zesłał jej tę niechcianą gwiazdkę z nieba... tam też po zmianie imienia na Elza młode dziewczę dorastało, kształciło się i poznało także swego przyszłego męża... I choć wszystko zdawało się układać jak najlepiej, niestety wnet dopadł ją kryzys psychiczny (trafiła nawet do szpitala psychiatrycznego, gdzie przechodziła elektrowstrząsy), wszystko to jednak nie pomogło jej wyzbyć się wojennej traumy. Na wiosnę 1963 roku pojechała metrem do centrum miasta, wynajęła pokój w hotelu po czym połknęła środki nasenne i tak uciekła od bolesnych wspomnień. 


Marianna Adameczek (Blima Kurchant), Charlejów, 2015r.

Kolejna historia dotyczy małej Blimy z wielodzietnej rodziny żyjącej na głębokiej wsi. Ojciec Blimy był ubogim szewcem, zaś jej matka handlowała owocami od polskich gospodarzy. Pech chciał iż zdążyła skończyć ledwo dwie klasy kiedy wybuchła wojna i nawet na stare lata była w stanie jedynie się podpisać. To według jej słów dowiedzieć się możemy, iż:

"- Jak przyszła wojna, jako pierwsi dokuczali nam Polacy. Pojawiły się bandy z miejscowych, co napadały. Nocą nachodzili nasz dom, wybijając szyby. Chcieli gwałcić moje starsze siostry, które ukrywały się na strychu jednego z sąsiednich domów." (str. 54)

Ojciec Blimy zginął w 1943 roku:

"Byłyśmy tydzień czasu (w leśnej kryjówce) i wtedy to się stało. Było oskarżenie. To byli Polacy, co oskarżyli, nazywali się partyzantka, ale byli nastawieni tylko na Żydów. Oni już nie żyją, byli z mojej wioski Charlejów i z Przytoczna." (str.55)

"Partyzantka wszędzie szukała, gdzie Żyd. Chodził taki Zdunek koło gospodarstwa Adameczków i węszył po tym miejscu, gdzie ja byłam ukryta. Było czterech czy pięciu Zdunków w okolicy." (str.56-57)

Zdarzały się jednak wyjątki. W jednym z gospodarstw w których ukrywała się osierocona Blima zdarzyła się raz taka oto sytuacja.. syn gospodyni który również się ukrywał z innych przyczyn, bo nie chciał iść do Junaków (polska paramilitarna organizacja mlodzieżowa w latach 1936-1939), na imię mu było Władek, i jak on że już wrócił do domu, to taki:

"Partyzant Mucha z Lipin, parę km dalej, bandzior, mówi do niego: "To Żydówka, wezmę za stodołę i zabiję". A mój Władek: "Jakbyś ją zabił, to z mojej ręki pierwsza kula cię trafi." (str. 59)

Tułacze życie małej Blimy (Marianny Adameczek, o której ponoć nakręcono przed laty za granicą film) zakończyło się wiele lat po wojnie już w wolnej Polsce... nigdy jednak biedna Blima nie przestała odczuwać żalu - nie tyle do Polaków - co do samych Żydów:

"Dopóki będę żyła, będę miała ból do Żydów.  Tak mnie zostawić, sierotę? Ani napisać, nie miałam do kogo, bo nie umiałam pisać." (str. 59)



Siostry Dora i Paulina Zoberman w żydowskim domu dziecka w Krakowie, 1945


Historia Dory przypomina z pozoru większość historii ukrywających się po lasach skupisk ludzkich jednak przepełniona jest ogromem bólu i cierpienia. Dora, która przed wojną miała rodziców, dwie siostry i dwóch braci, z których najmłodszy miał zaledwie 11 miesięcy, oraz liczną dalszą rodzinę, z początku żyła całkiem dobrze, gdyż jej tata trudnił się handlem. Ale kiedy Niemcy weszły do Polski przeniesiono ich razem z innymi Żydami do Połańca a pogłoski głosiły że mają ich wywieść do jakiegoś obozu do Staszowa.... wtedy też ojciec Dory zaczął budować w sekrecie kryjówkę w okolicznym kieleckim lesie.

Tam ukryli się Zobermanowie i przez jakiś czas żyli tam podkradając od okolicznych chłopów wykopki.... aż do tego feralnego dnia gdy:

"Niespodziewanie napadli na nas polscy policjanci. Stało się to tak Niespodziewanie, że mamusia nie zdążyła zabrać najmłodszej siostrzyczki i okropnie rozpaczała, a tymczasem nasza mała była bardzo mądra, miała 4 lata, ukryła się w krzakach, a gdy się uspokoiło, odszukała nas." (str.117)

Kiedy nastała zima przyszedł głód a zatem kilku silniejszych mężczyzn chciało się wybrać na wieś do kupców po kartofle. Jednak mama Dory miała złe przeczucie i błagała by nie szli. 

"Tamtych mężczyzn nie zdołała powstrzymać, ale tatusiowi stanowczo nie pozwoliła. Nazajutrz dowiedzieliśmy się, że ich rozstrzelali polscy bandyci." (str.118)

Kiedy po latach Dora spotkała starego przyjaciela z lat dziecięcych - Jerzyka w kanadyjskim Toronto, dowiedziała się że z jego rodziny - Betelów przeżył wojnę tylko on. Opowiadał jej jak wyglądał bunkier i jak jego rodzinę wydał gajowy. Nazwisko tego gajowego brzmiało - Marian Durmo! 

"Ilu z nas mogło przeżyć! Nie trzeba było, żeby Polacy nam pomagali, tylko żeby nas nie zabijali. (...) Były dziki w lesie, ale myśmy nie bali się zwierząt. Myśmy się bali AK-owców. Byliśmy dla nich jak zwierzęta." (str.121)

A wszystko dlatego iż do lasów Niemcy się nie zapuszczali... to właśnie partyzanci i chłopstwo polskie zajmowali się tropieniem, wydawaniem i mordowaniem Żydów.  


Szczątki Zelika i Peli. Zdjęcie z wizji lokalnej "po wykopaniu zwłok dwoje małoletnich dzieci narodowości żydowskiej w lesie obok wsi Strzegom", 28 mają 1950 roku. 


"Stefan Bąk, oskarżony: Przyszedł do mnie, zawołał mnie i poprosił, abym ja dał mu karabin, nie mówiąc mi w jakim celu. Ja dałem mu karabin, którego miałem z organizacji AK, i zawołał mnie, abym poszedł z nim. Ja poszedłem z nim. Po odejściu od wsi około 200 metrów kazał tym dzieciom stanąć naprzeciw siebie, jednak one kręciły się, więc jedno położył na ziemi, drugie położył na nim i strzelił w głowy obydwu, na wskutek którego strzału oboje dzieci zostały zabite. (...)
Jan Pisula, świadek: "Wiosną 1944 zostały zabite dzieci na moim polu, dzieci ob.Moszka. Oświadczam, że nie dokonali tego Niemcy ani też policja granatowa, tylko dokonała tego partyzantka." (str.134-135)

Mogłabym przytaczać bardzo wiele cytatów z danej książki od których krew się ścina w żyłach.... jak np ten o zamordowaniu Rywki
Fajnkuhen, siedemnastoletniej dziewczyny którą ukrywał u siebie - i gwałcił - Polak Daniel Stawiarz... była w ciąży kiedy ją zabił na sam koniec. Taka to była ta ... litość polskich sąsiadów dla swych żydowskich-sąsiadów! Starałam się jednak wstawiać tylko te najdelkatniejsze cytaty jeśli pragniecie bardziej soczystych kawałków odsyłam do tej książki. 

Zapewniam jednak że dla wielu z was będzie ona zimnym prysznicem, po którym przynajmniej części z was otworzą się szerzej oczy na całą tę zakłamaną propagandę... ja na ten przykład odtąd ostrożniej będę podchodzić do wszystkich tych peanów pochwalnych na cześć tzw. Żołnierzy Wyklętych. Owszem - na dzień dzisiejszy jestem zdania - że było wśród nich bardzo wielu bohaterów i wielkich patriotów.... niestety prawie tyle samo wśród nich mogło być (i prawdopodobnie było) zwykłych pospolitych bandziorów, gwalcicieli, morderców i szmalcowników! Także tym zakończę tę "recenzję" która bardziej winna być traktowana jak osobista wypowiedź, ocena jednej z nielicznych w PL rdzennych Żydówek, której strzępy rodziny przetrwały Shoah a której ziarno nieprzerwanie wzrastało od czasów średniowiecza na terenie Rzeczypospolitej! 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

△ "We live in what has already been told" ▼

At this site was located once blog about books, if you came here because of that and you're curious, what happens now with its author, I invite you on my second bilingual- blog " Minos minął Omfalos " (Polish and Englis h texts of philosophy, mythology , science , cultural and transhumanism... ) Pod tym adresem mieścił się kiedyś blog książkowy, jeśli zawędrowałeś tutaj w związku z tym i jesteś ciekawy, c o się dzieje z jego autorką, zapraszam na mój drugi dwujęzyczny blog " Minos minął Omfalos " ( głównie polskie ale i angielskie teksty z filozofii, mitologii, religioznawstwa, kulturoznawstwa oraz transhumanistyczne... ) △ Blog  " Minos minął Omfalos"   ▼

"Estera" ~ Rebecca Kanner. Niech będzie przeklęte imię Hamana!

  Dzisiaj, w związku z tym iż kończy się właśnie święto Purim... chciałabym podzielić się z wami moją prywatną oceną danej książki. Jest to bowiem "sfabularyzowana", że tak się wyrażę opowieść o historycznej postaci Hadassy, żydowskiej dziewczyny, która żyjąc w starożytnej Persji wpłynęła na bieg historii w taki oto sposób, iż ukrywając swe żydowskie pochodzenie stała się najpierw nałożnicą potężnego władcy tegoż Imperium a następnie Królowa małżonką.... co, gdyby tak się nie stało mogło skutkować wymazaniem narodu wybranego z kart dziejów. Za sprawą tej dzielnej młodej kobiety, Żydzi uniknęli pierwszy raz w swej wielotysięcznej historii Holocaustu który niestety, źle odczytany przez nich samych niemal 3 tyś. lat później, przyczynił się do drugiego - na całe szczęście również nie udanego - opłacony jednak krwią milionów ofiar.  A wszystko za sprawą naszych odwiecznych wrogów - Amalekitów, których król Saul oszczędził przed całkowitym zatraceniem pomimo iż taki był wyraźny nak

Władysław Broniewski (wiersze wybrane)

  KABAŁA "Ten walet schnie z miłości, a ty go dręczysz wzgardą, dwa serca wyrwał z piersi i przekuł halabardą. Żołędny król go wezwał. W karecie z dzwonków pędzi. Ach!... Czeka go w podróży nieszczęście od żołędzi. Już wjechać ma w dąbrowę, a jeszcze się ogląda, on nie wie, że przy tobie dzwonkowy, jasny blondyn. Nie ufaj blondynowi, choć list czerwienny wyśle, spal złoty włos nad świecą, a poznasz jego myśli. On brzęczy dzwonnym złotem, do ucha pięknie szepce, uśmiecha się do ciebie, a serce dał brunetce. Brunetka jest zazdrosna i ciebie źle wspomina. Wystrzegaj się tej damy. Ach, nie pij tego wina! To wino jest zatrute miłosnej łzy diamentem, z dziesięciu serc czerwiennych okrutnie wyciśnięte. Pijany czarnym winem, twój walet w snach się błąka, z rozpaczą szuka serce - w żołędziach, w winie, w dzwonkach." OCIEMNIAŁY " -  Pokaż mi drzewo. - Jestem niewidomy. - Gdzie jest prawo i lewo? - Jestem niewidomy. - Gdzie jest światło i ciemność? - Jestem niewidomy. - Powiedz mi!